fbpx

Dlaczego zdjęcia ślubne Wam nie wystarczą? Czy warto brać kamerzystę na wesele?

Ślub coraz bliżej. Miejsce przyjęcia – zarezerwowane, muzyka – załatwiona, fotograf – wybrany. Ale czy warto inwestować w kamerzystę ślubnego? To pytanie zadaje sobie wiele par. Wcale się nie dziwię, w końcu pewnie wiele razy byliście na czterogodzinnych seansach u kuzynów. Dla nich to też był pewnie jeden z pierwszych i ostatnich razów, kiedy oglądali film ślubny. A zdjęcia można przecież powiesić w ramce i będą codziennie przypominać o Waszym szczęściu. Ale czy zdjęcia wystarczą? Przekonam Was, że dobrze zrealizowany film lub teledysk ślubny pozwoli utrwalić to, czego nie zobaczycie na zdjęciach.

Dźwięki

Nie trzeba chyba nikogo przekonywać do tego, że zdjęcia nie oddadzą wszystkiego, co działo się w trakcie tego jedynego dnia. Nie bez powodu wielu fotografów w nazwach swych firm ma „migawki” 😉. Zdjęcia są zatrzymaniem ulotnej chwili. Jeśli znajdziecie świetnego fotografa (mogę Wam takich polecić), dostaniecie z pewnością przepiękny album pełen wzruszających zdjęć. Ale niczego nie usłyszycie. Zwłaszcza tego najważniejszego – składanych sobie obietnic – czy to przysięgi w kościele, czy napisanej przez Was na ślub humanistyczny. Fotografie nie uwiecznią łamiącego się głosu, zabawnych pomyłek i słów piosenki wybranej na pierwszy taniec.

Emocje

Kiedy oglądam zdjęcia, najdłużej zatrzymuję się przy zbliżeniach na twarze. Pokazują jakąś prawdę o tym, co w człowieku siedziało. Odczuwam jednak pewien niedosyt, ponieważ zadaję sobie pytanie: co te emocje wywołało? Ślub, to jasne. Sam powód może spowodować burzę nastrojów. Ale co konkretnie? Czy to płacz ze śmiechu, czy może trudne do opanowania ogromne wzruszenie? Co takiego zostało powiedziane, że goście na zdjęciu się tak śmieją? Na te pytania zdjęcie nie odpowiedzą. Nie pokażą też, że zaraz po otarciu łzy wszyscy wybuchli śmiechem. Emocje w trakcie uroczystości zmieniają się dosłownie co parę sekund. Zdjęcia nie uwiecznią konkretnych ich powodów, zmian. Przez pierwszy rok możecie pamiętać, że ten śmiech był spowodowany anegdotką przywołaną przez świadka, ale za kilka lat ta historia będzie się zacierać i funkcjonować na zasadzie głuchego telefonu. Film pozwoli tę anegdotkę przypomnieć słowo w słowo i zrewanżować się świadkowi przy najbliżej okazji.

Ruch

Na szczęście czasy pozowanych fotografii już się skończyły, zdjęcia, które otrzymacie, będą pewnie uchwyceniem emocji w tym pięknym dniu. Ale czy na zdjęciach zobaczycie swój ćwiczony miesiącami pierwszy taniec? Czy zobaczycie, jak piesek merda ogonkiem na widok swojej ukochanej opiekunki w ślubnej kreacji? W końcu – czy dostrzeżecie drżenie rąk przy wymienianiu się obrączkami? Z pewnością nie. Zdjęcia to zamknięcie w klatce aparatu ułamka sekundy. Film utrwali najważniejsze momenty w całości.

Odtwórz wideo

No dobrze, wiemy już, że na zdjęciach nie zobaczycie tego, co uda się zarejestrować na filmie. Jestem jednak pewien, że macie jeszcze parę obaw, które powstrzymują Was przed zadzwonieniem do mnie i umówieniem się na obejrzenie gotowych projektów.

Papier przetrwa wszystko, a formaty filmów ciągle się zmieniają

To mój ulubiony argument. Papier nie przetrwa ognia i zalania. Tu mógłbym skończyć, ale pojawi się pewnie: „No ale przecież dostaniemy zdjęcia na pendriwie lub w chmurze”. I tu dochodzimy do porozumienia. Film ślubny także. Możecie umieścić go w kilku chmurach i udostępniać przyjaciołom i rodzinie. Zresztą nie było jeszcze takiej rewolucji w technologii, która uniemożliwiłaby zmiany formatu plików.

Bo te filmy są takie długie i nudne, na pewno będzie zarejestrowane coś głupiego

Oczywiście, że coś takiego zarejestruję, w końcu ślub i przyjęcie to nie wyreżyserowany spektakl, a goście to nie aktorzy. Zarówno ja, jak i fotograf zarejestrujemy mnóstwo dziwnych min i póz. To jednak nie znaczy, że dostaniecie je na nagraniu lub fotografiach. Każdy film – podobnie jak zdjęcie – jest obrabiany. Wybieram to, co najlepsze, odpowiednio montuję, doprawiam podkręceniem barw tak, by efekt Was zachwycił.

Goście będą się stresować. My też

Słyszysz: kamerzysta na wesele i pewnie przed oczami masz starszego Pana z ogromną kamerą i wymierzoną w Ciebie oślepiającą lampą. Jeśli nie to super, ale przyznam, że często spotykałem się właśnie z takim stereotypem. Wpadnijcie do mnie na kawę i poznajmy się lepiej. Zobaczycie, że należę do tych ludzi, którzy szybko rozładowują napięcie. Opowiem o tym jak pracuję i jak staram się być niewidzialny podczas reportażu. Chętnie pokażę Wam też gotowe projekty – i filmy ślubne, i teledyski. Gwarantuję, że ujrzycie na nich świetnie bawiących się ludzi, niezwracających uwagi ani na fotografa, ani na kamerzystę.

Zdjęcie sobie oprawimy w ramki, a film obejrzy się raz i rzuci w kąt

Na pewno nie taki, który przygotuję! Nikt nie chce oglądać przez dwie godziny jak Ci sami ludzie tańczą na parkiecie. Dlatego stare filmy ślubne, które tak wyglądały oglądało się raz i pewnie jeszcze przewijając. Film, które dla Was robię, nie są relacjami ze ślubów i wesel. Są historiami pełnymi miłości, wzruszającymi do łez. Skupiając się tylko na najważniejszych momentach, możecie otrzymać pięknie opowiedzianą historię o Waszym dniu, bez zbędnego przedłużania. Zapewniam, że film ze swojego ślubu będziecie oglądać częściej niż powtórki ulubione produkcje Netfliksa, a rocznicowy seans stanie się tradycją niczym „Kevin sam w domu” w każde święta.

Podsumowując, jeśli zastanawiacie się co wybrać: zdjęcia czy film ślubny. Mam dla Was tego gifa, który dobrze odpowie na to pytanie:

Mam nadzieje, że teraz już wiesz, że film ślubny to zupełnie inna pamiątka niż zdjęcia. Obawy o to, że będzie to niekończący się tasiemiec, które obejrzy się raz w życiu również okazały się niepotrzebne.
Jestem pewny, że w mojej ofercie znajdziecie idealny film dla Was.
Koniecznie napisz do mnie a sprawdzę dostępność Waszego terminu oraz doradzę Wam jaki film wybrać .

zdjecie: Vira Kosina-Polanska

Przeczytaj również:

Obserwuj nas, żeby mieć dostęp do innych ciekawych treści